Rozmowa z p. Klaudiuszem Hirschem.
Klaudiusz Hirsch:
- zawodnik i trener Akademii Futsal Club
- reprezentant Polski w futsalu (9 występów/3 bramki)
- kapitan Akademickiej Reprezentacji Polski w futsalu (król strzelców 2002 Węgry)
- uczestnik Futsalowej Ligi Mistrzów w barwach mistrza Cypru: Ararat Nikozja
SKF KS Poznań: Dzień dobry. Panie Klaudiuszu, jest Pan osobą znaną w świecie sportu, od zawsze kojarzoną z piłką nożną. Jak zaczęła się Pana przygoda ze sportem?
Klaudiusz Hirsch: Dzień dobry. Sport towarzyszy mi od najmłodszych lat i zawsze był moją wielką pasją. Oczywiście najczęściej grywałem w piłkę nożną, ale tak naprawdę przepadałem za dyscyplinami zespołowymi, takimi jak koszykówka, siatkówka czy piłka ręczna. Jeśli chodzi o sporty indywidualne, to zdecydowanie tenis.
Dlaczego postawił Pan właśnie na piłkę nożną?
Byłem na nią praktycznie skazany, zaraz po przyjściu na świat otrzymałem w prezencie piłkę 🙂
Grał Pan zarówno na boiskach otwartych jak i w hali. Jaka jest różnica?
Są to już w tej chwili zupełnie różne dyscypliny sportu. Zasadniczą różnicę można dostrzec w przepisach gry: ilość zawodników, wymiary boiska oraz piłki, czas gry, ponadto w futsalu nie obowiązuje ”przepis o spalonym”. Natomiast tak ogólnie można stwierdzić, że futsal jest dyscypliną o wiele bardziej dynamiczną i widowiskową, w której pada dużo więcej goli. Piłka nożna jest jednak dyscypliną najbardziej popularną na świecie. Tak więc, śmiało możemy powiedzieć, że futsal, jako młoda dyscyplina, staje się coraz bardziej znakomitym komponentem piłki nożnej.
W którym momencie swojej kariery postawił Pan na sport zawodowo?
Myślę, że od zawsze chciałem, aby uprawianie sportu było moją profesją. Miło jest spełniać się zawodowo robiąc to, co się naprawdę lubi.
Czego sport wymaga od zawodowca?
Przede wszystkim wielu wyrzeczeń, ciężkiej pracy i świadomości, że zawsze mogę być lepszy.
Jaką radość czerpie Pan ze sportu?
Nieopisaną, chciałbym móc uprawiać sport do końca życia.
Jak przebiegała od samego początku Pana kariera sportowa i w którym jej momencie postawił Pan zdecydowanie na futsal ?
Od najmłodszych lat trenował mnie tata, w wieku 10 lat trafiłem do Olimpii Poznań i później do Groclinu Dyskoboli Grodzisk Wlkp, w wieku 21 lat rozpocząłem grę w futsal.
Jak trafił Pan do zespołu „Akademii”, dzisiejszego futsalowego zespołu z Pniew?
W wieku 20 lat moja kariera została brutalnie zahamowana przez ówczesnego prezesa Olimpii Bolplast, który próbował zarobić na mnie kosmiczne kwoty, mimo, iż tak naprawdę byłem amatorem, bez podpisanego kontraktu czy umowy. W tym czasie nie obowiązywało w Polsce Prawo Bosmana, piłkarze byli niewolnikami i nie mogli decydować o swoim losie. Postanowiłem się temu sprzeciwić, a jedynym rozwiązaniem, by odzyskać wolność, był dwuletni rozbrat z grą w piłkę. Wtedy właśnie poznałem Cezarego Pieczyńskiego i razem założyliśmy drużynę futsalową, która brała udział w różnych rozgrywkach amatorskich. Jak widać dzisiaj, futsal stał się moim powołaniem. Z drużyną Akademii przeszliśmy daleką drogę, stawiając sobie z roku na rok nowe, coraz to wyższe cele. Teraz, po prawie 10 latach działalności, chcielibyśmy stać się już prawdziwie zawodowym klubem i zdobyć upragniony tytuł Mistrzów Polski.
Czy trudno jest być grającym trenerem ? . Jakie widzi Pan różnice w funkcjii trenera i grającego trenera?
Oczywiście każdy znajdzie plusy i minusy bycia grającym trenerem. Ja nie widzę jakiejś wielkiej różnicy, w razie problemów z pomocą podąża mój asystent Bartosz Bochiński.
Czy trudno jest oceniać kolegów, z którymi gra się na boisku?
Nie zależy mi na tym, aby wytykać błędy kolegom. Nie oceniam w sposób: ty zrobiłeś to czy tamto źle. Chodzi o to, aby eliminować błędy całego zespołu. Analizując błąd indywidualny zawsze mówimy sobie: popełniliśmy błąd, musimy poprawić to czy tamto.
Jakie Pana zdaniem cechy powinien mieć dobry trener?
Dobry trener musi być przede wszystkim sprawiedliwy. Przekonujący, spokojny, ale i trochę szalony. Wojownik, który nigdy się nie poddaje.
Jak doszło do tego, że Poznań utracił swój zespół futsalowy. Co wpłynęło na to, że występujecie w Pniewach?
To pytanie przede wszystkim do Władz Poznania. Widocznie zespół, który co rok walczy o najwyższe cele w Polsce nie jest odpowiednią reklamą dla miasta. W Pniewach dostrzegamy szansę na rozwój sportowy i organizacyjny właśnie dzięki wsparciu radnych i burmistrza.
Jak oceni Pan poziom naszego futsalu?
Poziom intensywnie wzrasta dzięki temu, że kluby zaczynają specjalizować się w futsalu, pojawia się coraz więcej uznanych obcokrajowców i zdolnej młodzieży.
Czy interesuje się Pan sportem młodzieżowym?
Oczywiście, tak. Przez lata byłem trenerem dzieci i młodzieży w Poznańskiej Szkółce Piłkarskiej „Poznaniak”. Teraz, jak tylko mam czas odwiedzam różne areny sportowe, nie tylko boiska piłkarskie, a rywalizacja wśród dzieci i młodzieży zawsze wzbudza zdrowe emocje.
Jak oceni Pan ideę powołania do życia naszego klubu siatkarskiego tj. SKF KS Poznań. (Klub ten został założony przez młodych ludzi, dla których powołanie własnego klubu było zawsze marzeniem, najstarsza osoba w zarządzie ma 25 lat)?
Jak mawiają Francuzi: chapeau–bas! (czapki z głów!) Przypomina mi to naszą inicjatywę sprzed dekady, mam nadzieję, że cierpliwie będziecie budować klub czerpiąc z tego satysfakcję.
Co Pana zdaniem pozwala stworzyć dobry zespół ligowy w sporcie?
Wytrwałość i ciężka praca poparta odpowiednim budżetem, no i szczęście.
Jak świętuje Pan zwycięstwa, a jak znosi porażki swojego zespołu?
Zawsze z najbliższymi, z żoną Ewą i córeczkami: Rozalią i Amelią. Oczywiście nie znoszę przegrywać, ale na szczęście rodzina zawsze pomaga w trudnych chwilach.
Jak Pan sądzi. Czego sportowca powinien uczyć sport?
Myślę, że sport jest niezwykle istotny przede wszystkim w wychowaniu dzieci i młodzieży, ponieważ uczy wygrywać, ale co ważniejsze przegrywać. Sport uczy szacunku do przeciwnika, dostarcza niesamowitych emocji i wzruszeń.
Futsal i siatkówka to sporty zespołowe. Jak Pan sądzi, jakie czynniki mają wpływ na właściwe funkcjonowanie zespołu sportowego tzn. co ma wpływ na jego codzienne dobre funkcjonowanie?
Wszyscy członkowie klubu: zawodnicy, sztab szkoleniowo-medyczny, działacze muszą stanowić kolektyw, monolit, muszą podążać wspólną drogą. Każdy wypełnia swoje obowiązki, ale wszystkim przyświeca jeden cel.
Nasz Klub jest absolutnym debiutantem. Czy mógłby Pan poradzić na podstawie własnego doświadczenia naszym zawodniczkom jakie cechy są potrzebne do osiągnięcia sportowego sukcesu i czym Pana zdaniem powinny kierować się w regularnym treningu?
Moim mottem są słowa: wymagaj też od siebie nawet wtedy, gdy nie wymaga nikt!
Czy interesuje się Pan siatkówką?
Tak, staram się nie przegapić dobrego meczu. Muszę się przyznać, że siatkówka plażowa jest najczęstszą formą rekreacji w czasie urlopu.
Sport to praca, ale i pasja. Kiedy gasną kamery, a mecze się kończą sportowcy wracają do życia codziennego. Jaki jest na codzień Klaudiusz Hirsch? tzn. co lubi Pan robić poza sportem? jakie są Pana pasje itd.?
Jestem typem domatora, rodzina jest dla mnie najważniejsza i staram się jej poświęcić jak najwięcej czasu. Moją pasją zawsze był język francuski, zostałem nawet licencjonowanym nauczycielem tego przedmiotu. Ponadto jestem fanem zespołu Myslovitz i kuchni śródziemnomorskiej.
Nasz Klub jest dopiero na etapie budowy. Czy opierając się na swoim dużym doświadczeniu mógłby Pan udzielić nam kilku cennych rad w temacie dobrej budowy klubu sportowego?
Budowa klubu to wielkie przedsięwzięcie i ogromne wyzwanie. Cierpliwość, wytrwałość i realna ocena możliwości rozwoju jest niezbędna. Generalnie trzeba być optymistą, zarażać innych do współpracy i ciągle wytaczać coraz to nowe cele.
Serdecznie dziękuję za rozmowę. Gorąco zapraszamy na mecze ligowe naszych siatkarek 🙂
Dziękuję i życzę powodzenia!