fot. B. Guziałek

Dzień Dobry. Czy może Pan szerzej przedstawić się naszym czytelnikom ?

N.V: Pochodzę z Włoch i mieszkam od 9 lat w Poznaniu (z przerwami), z żoną i dzieckiem.
Jestem trenerem siatkówki, ale również skończyłem zarządzanie i marketing we Włoszech ze specjalizacją w marketingu sportowym.

Jak zaczęła się pańska przygoda ze sportem i dlaczego wybrał Pan akurat siatkówkę ?

N.V: Kilka lat temu w Parmie siatkówka była sportem nr1, i każde dziecko marzyło żeby w nią grać. Wtedy w SeriiA  grali Hugo Conte, a potem rownież Andrea Giani, Dusty Dvorak, Marco Bracci, Peter Blange, Andrea Zorzi i wielu innych.

Grał Pan czynnie jako gracz w siatkówkę. Na jakiej występował Pan pozycji i jak wyglądał przebieg pańskiej kariery zawodniczej ?

N.V: Grałem ponad 10 lat od mini-siatkowki do druzyny seniorskej, zawsze w Parmie. zacząlem pod opieka Gian Paolo Montali (potem słynny trener reprezentacji Włoch i różnych klubów) i grałem razem lub przeciwko zawodnikom którzy potem grali w A1. Więcej czasu grałem jako rozgrywający.

Jak rozpoczęła się pańska trenerska działalność ?

N.V: Przypadkowo, kolega poprosił mnie,aby poprowadzić grupę amatorską raz w tygodniu, kiedy jeszcze grałem i  tak mi sie spodobało, że od razu rozpocząłem kształcenie pod okiem innych trenerów (takich jak Skiba, Montali, Bebeto). Po trzech latach juz trenowalem w Serii C żeńskiej i potem młodzików Cariparma Parma.

W swojej karierze trenerskiej pracował Pan w ciekawych klubach i miejscach na terenie Europy. Czy może Pan przybliżyć nam przebieg swojej pracy trenerskiej przed Polską ? Jak ocenia Pan tamten czas ?

N.V: Jako pierwszy trener prowadzilem Coop Nord Est Parma (Seria C żeńska), Cariparma Parma (młodzicy), TSV Munchen Ost (młodziczki w Niemczech), CHEV Diekierch (seria A w Luksemburgu), Volero Zurich (NLB w Szwajcarii) a jako asystent w reprezentacji Szwajcarii. Wówczas po raz pierwszy współpracowałem z jednym z najlepszych trenerów młodzieży na świecie – Bosetti. Nie byłem jeszcze zawodowcem, ponieważ pracowałem jako marketingowiec w firmach i trenowałem po pracy. Był to dla mnie ciekawy okres, zwłaszcza, że miałem okazję poznać lepiej wiele krajów i wiele innych mentalności.

Jak doszło do początku pańskiej pracy w sztabie Reprezentacji Polski siatkarzy ?

N.V: Też przypadkiem. Mieszkałem w Polsce juz 3 lata kiedy Raul Lozano został trenerem reprezentacji. Skontaktowałem się z nim, i wtedy zaproponował mi pracę jako statystyk reprezentacji. Poznaliśmy się dopiero wówczas.

Co należało do pańskich obowiązków w czasie pracy w sztabie Reprezentacji ? i jak ocenia Pan pracę waszej grupy pod kierunkiem Raula Lozano ?

N.V: Przygotowanie taktyczne jeżeli chodzi o rywali, jakie mają słabe punkty i zwyczaje.
Odprawa video pokazująca własnie te analyzy i ewtl błędy naszego zespołu, aby sami się mogli poprawić, a w trakcie meczu, na bieząco dostarczać trenerowi dane o obu zespołach. Kiedy mecze kończą się 25-23 czy 15-13 w tiebreaku, jest bardzo istotne wiedzieć co będzie robił rywal w tym momencie… ale nie tylko. Trzeba tez wiedzieć jakie są własne mankamenty, aby trenować te sytuacje więcej albo skuteczniej w ciągu tygodnia. Jeżeli chodzi o ocenę pracy, to myślę, że wyniki mówiły za siebie.

Czym dla Pana był srebrny medal Mistrzostw Świata, który wywalczyliście jako Reprezentacja Polski w 2006 roku ?

N.V: Do tej pory, największy i najbardziej emocjonujący sukces w karierze. Na Igrzyskach bylismy dobrze przygotowani aby to powtórzyć, ale niestety nie udało się przez tiebreak przegrany właśnie z Włochami Anastasiego.

W Polsce pracował Pan m.in w Skrze Bełchatów i GTPS Gorzów Wielkopolski. Jak oceni Pan ten czas i swoją pracę w tych ekipach ?

N.V: O Bełchatowie mogę mówić w samych superlatywach. Wygraliśmy wtedy Ligę i Puchar Polski. Dzięki pracy z Danielem Castellanim, całym sztabem (Nawrocki, Magliarella, Kuciapiński) i z prezesami Piechockim i Stawinogą bardzo dużo wygralismy i takze dużo się nauczyłem.  Odszedłem tylko dlatego, że miałem propozycję z Gorzowa jako pierwszy trener. Rozumiałem, że w Bełchatowie, aby prowadzic samodzielnie jakiś zespół (nie mówię o pierwszym zespole, ale o innych druzynach klubu) trzeba by było dużo czasu.  W Gorzowie natomiast zacząłem po ME w Rosji. Nie dano mi czasu, aby pracować z zespołem. Skończyłem przygodę po 7 kolejce (5 na wyjeździe i 2 u siebie) i 9 punktów po 5 tiebreakach (w tym z Gdańskiem i z Poznaniem, które walczyły do końca o awans). Dziwnie się skończyło, brakowało nam 2 punktów do pierwszej czwórki. Klub z Gorzowa był przed i po mnie cały czas na tej samej pozycji w tabeli (5-6-7) zmieniając 10 trenerów w 5 sezonach, czyli jest jasne że problem tkwił raczej w osobach decyzyjnych, niż we mnie. Szkoda, bo bardzo mi zależało.
Dzięki temu w połowie sezonu trafiłem do Trento (ze Stoyczewem, Grbic, Winiarski, Kazyjski, Bednaruk, itd) i wygraliśmy Misztrostwa Włoch!.

W Poznaniu pracował Pan w klubach KS Energetyk Poznań i AZS UAM Poznań. Jak oceni Pan ten etap swojej działalności ?

N.V: Zupełnie 2 różne okresy mojego życia: w Energetyku miałem wolną rękę, aby zbudować sekcję młodzieżową, która nie istniała wcześniej. Rozpocząłem nabór i wybrałem najlepsze talenty 91-92-93-94 w Poznaniu, które nie były jeszcze w żadnym klubie. Wszystko było na dobrej drodze, aby niektóre z nich mogły zagrać na najwyższym poziomie. Potem wybrałem Bełchatów i niestety musiałem zostawić Energetyka. I tu trochę mam żal do siebie samego, bo te grupy były naprawdę rewelacyjne. Równocześnie zbudowałem mocny sztab (1 działacz, 3 trenerów, 1 statystyk) który miał się nauczyć odemnie i związałem się ze szkołami oraz innymi zespołami, aby współpracować. Z tego wszystkiego teraz został ten działacz, i 3 dziewczyny w Energetyku w II lidze, jedna w reprezentacji z rocznika 94 i jedna w Warszawie. Najlepsze zawodniczki zrezygnowały z rożnych powodów jak i również większość trenerów. Zdecydowanie szkoda mając na uwadze co mogłoby z tego wyjść w przypadku gdybym pozostał w Poznaniu!  w UAM Poznan w II lidze doprowadziłem zespół do najwyszego poziomu tego klubu dotychczas, czyli przegraliśmy tylko w barażu z 1 ligowymi zespołami, aby awansować dalej.
Był to bardzo udany sezon, bo zespół nie był zbudowany, aby awansować, a bylismy o włos od tego. W następnym sezonie chciałem zostać i dokończyć 'misję’, ale dostałem propozycje z Plusligi.

Czym w pańskim odczuciu powinien cechować się dobry trener pracujący z młodzieżą ?

N.V: Z młodzieżą trzeba być cierpliwym, nie bić się o wygraną od mini siatkówki i znać i potrafić nauczyć podstawowych technik. Co rzadko się zdarza, a oprócz cierpliwości w zawodowej siatkówce trzeba dobrze poznać ludzi z, którymi się pracuje, jasno ustalić cele i oczekiwania oraz być sprawiedliwym. Po tym jak latem zobaczyłem w jaki sposób pracuje, wzorem jest dla mnie Bernardinho.

W pańskiej trenerskiej biografii możemy znaleźć również Reprezentację Niemieckich siatkarzy oraz klub Fart Kielce. Co może nam Pan powiedzieć o tym etapie swojej działalności ?

N.V: Fart Kielce jest kolejnym szczęsliwym etapem mojej kariery. Cel był jasny (utrzymanie) i udało się osiągnąć. Zapał tego środowiska od Prezesa do kibiców był wspaniałym uczuciem.
Reprezentacja Niemiec, jako statystyk, jest moim obecnym wyzwaniem. Trudno będzie kwalifikować się do IO., ale to jest nasz cel na ten Rok. w 2009 wygraliśmy European League, i potem  zakwalifikowalismy się do Ligi Swiatowej.

Czym jest dla Pana siatkówka ?

N.V: Po pierwsze moją pasją, a przy okazji takze moją pracą :).

Jak przeżywa Pan występy pańskich ekip oraz ich sukcesy i porażki ?

N.V: Teraz jestem bardzo  spokojny … nie zawsze tak było.

Nasz klub SKF KS Poznań funkcjonuje na siatkarskiej mapie Poznania od 2008 roku, a założony został przez osoby młode (najstarsza osoba w Zarządzie Klubu ma 27l.). Czy uważa Pan, że młodzi działacze mogą poradzić sobie z prowadzeniem klubu siatkarskiego ? Czy uważa Pan, że klub SKF KS Poznań ma szansę na stałe pozostać na sportowej mapie Poznania ? Czy w trakcie swojego pobytu w Poznaniu miał Pan okazję do zapoznania się z działalnością naszego klubu ?

N.V: Młodość nie jest wadą, a wprost przeciwnie zaletą! problemem może być to, że w Poznaniu istnieje dużo klubów, bez konkretnych celów i planów. Wszystko po trochu, i nic na serio. program/plany są bardzo ważne, bo ambicje same nie wystarczają. Dużo zależy od tego jakie klub ma cele. W Poznaniu przede wszystkim trzeba walczyć z innymi sportami (koszykówka, piłka nożna, piłka ręczna) które są tu bardziej popularne, niż w całej Polsce, a potem znaleźć swoje miejsce.

Życie to nie tylko siatkówka. Jaki jest Pan poza sportem w życiu codziennym ? co lubi robić ? jak spędza czas wolny ?

N.V: Nie, życie to dla mnie rodzina i nie mam za dużo wolnego czasu … jeżeli mam to lubię jezdzić na nartach, ale w alpach.

Jak zachęciłby Pan młode osoby do rozpoczęcia treningów siatkarskich ?

N.V: JEST najwspanialszym sportem na swiecie!

Czy cofając się do początków pańskiej przygody z siatkówką jest coś co z dzisiejszej perspektywy by Pan zmienił w swojej dotychczasowej karierze ?

N.V: Chyba nie, w sumie zawsze zmierzałem, aby dążyć do czegos lepszego, a fakt że nie zawsze wychodziło.

Jakie ma Pan plany zawodowe na najbliższe tygodnie i miesiące ? i czego należy Panu życzyć na najbliższe tygodnie i miesiące ?

N.V: 3 tygodnie z reprezentacją aby grac na „PRE-Kwalifikacjach Olympiskijch”. w poznaniu będę czekał na mail, kiedy rozpocznie się sezon reprezentacyjny. Zdrowia i szczęścia wystarczy..

Tego zatem serdecznie życzymy. Dziękuję za rozmowę.