Dzień Dobry. Czy może Pan szerzej przedstawić się naszym czytelnikom ?

T.G: Witam. Nazywam się Tomasz Guziałek. Jestem wychowankiem i aktualnym
zawodnikiem UKS Rataje ZSO4 Poznań.

Jak zaczęła się pańska przygoda ze sportem i co sprawiło, że
postawił Pan na siatkówkę ?

T.G: Mój ojciec zaszczepił we mnie chęć ruchu, grywał ze mną w piłkę
nożną, którą potem przez parę lat trenowałem. Wraz z rozpoczęciem
gimnazjum moim nauczycielem wf-u został Zbigniew Woźniak i wtedy
okazało się, że siatkówka to jest sport dla mnie.

Jak wygląda dotychczasowy przebieg pańskiej kariery zawodniczej i
osiągane rezultaty ?

T.G: Z Ratajami wywalczyłem m.in. brązowy medal Mistrzostw Wielkopolski
Młodzików, srebrny medal Mistrzostw Wielkopolski Juniorów i awans do
Półfinału Mistrzostw Polski Juniorów, na plaży brąz w Wielkopolsce w
rozgrywkach juniorów i awans do Półfinału Mistrzostw Polski. W
Akademickich Mistrzostwach Polski w siatkówce plażowej zdobyłem V
miejsce. Ostatni sezon spędziłem w Krispolu Września, z którym
walczyliśmy o awans do I ligi w Turnieju Mistrzów Grup II ligi.

Na jakiej występuje Pan pozycji boiskowej i co zdecydowało o tym fakcie ?

T.G: Jestem przyjmującym. Lubię atakować ze skrzydeł – miałem grać jako
atakujący, ale pewnego razu z konieczności trener przesunął mnie na
przyjęcie – tak zostało i dobrze mi tu ;-).

Jak przeżywa Pan swoje występy na boisku oraz sukcesy i porażki ?

T.G: Jestem już chyba uzależniony od endorfin, które wydzielają się
podczas meczów ;). Sukcesów zawsze mi mało – apetyt rośnie w miarę
jedzenia. Porażek nie lubi nikt, na szczęście ja nauczyłem się
przyjmować je do siebie ze spokojem.

W czasie swojej gry w siatkówkę miał Pan również okazję do pobytu w
drugoligowym zespole z Wrześni. Jak oceni Pan i czego się Pan pod
okiem starszych kolegów nauczył ?

T.G: Już same codzienne treningi z bardziej doświadczonymi zawodnikami
sporo dają – zmuszają do wykonywania wszystkich elementów z
największym skupieniem, żeby nie odbiegać od poziomu. Każdy występ w
ligowym meczu pozwala zdobyć cenne ogranie, które mam nadzieję
zaprocentuje w najważniejszych meczach w barwach Rataj.

W tegorocznym sezonie UKS „Rataje” to jak na razie lider rozgrywek.
Jakie jako zespół stawiacie sobie cele na ten sezon ?

T.G: Plan minimum to zakwalifikowanie się do turniejów barażowych o II
ligę. Poprzeczkę trzeba sobie jednak stawiać wysoko – chcemy
awansować.

Jak trenuje się pod okiem trenera Zbigniewa Woźniaka i czym według
Pana powinien cechować się dobry trener siatkówki ?

T.G: Tak jak wspomniałem, jestem wychowankiem Rataj, więc z trenerem
Woźniakiem mam okazję współpracować od paru lat – nigdy nie mieliśmy
problemów, żeby się „dogadać”. Jest to człowiek, który żyje siatkówką,
a tylko zaangażowaniem można coś ciekawego zbudować. Oczywiście oprócz
przygotowania merytorycznego, dobry trener powinien mieć charyzmę,
dzięki której „nakręci” cały zespół do walki o wspólne cele.

Kluby UKS „Rataje” i SKF KS Poznań od dłuższego czasu prowadzą
aktywną współpracę ze sobą. Jak oceni Pan sens takiej współpracy
siatkarskiej w Poznaniu ? Czy według Pana inicjatywa powstania takiego
klubu jak SKF KS Poznań na sportowej mapie Poznania (najstarszy
działacz klubu ma 27 lat) to pomysł, który ma szansę na stałe
pozostanie w Poznaniu ?

T.G: Każda inicjatywa mająca na celu rozwój siatkówki w Poznaniu jest
pożądana. Pomysł na pewno się obroni – wiek działaczy to nie
przeszkoda, a wręcz zaleta. Wprowadza powiew świeżości i zapewnia
perspektywę rozwoju.

Czy trudno jest godzić studia, naukę, życie prywatne i grę w
siatkówkę ? Jak Pan sobie z tym radzi ?

T.G: Treningi towarzyszyły mi od najmłodszych lat i nigdy nie miałem
problemów z nauką. W pewnym momencie jednak trzeba ustalić priorytety
– zrezygnowałem z wyjazdu do innego miasta za siatkówką, jest to dla
mnie przede wszystkim forma spędzania wolnego czasu, a nie źródło
utrzymania.

Jaka atmosfera panuje w waszej grupie zawodniczej ?

T.G: Zdajemy sobie sprawę, że stać nas na bardzo dobry wynik – wszyscy
wiedzą o co walczą i dlatego jesteśmy zmotywowani. Mimo, że wspólne
treningi rozpoczęliśmy bardzo niedawno, grupa jest skonsolidowana,
atmosfera bardzo dobra.

W tegorocznym sezonie jak na razie wywalczyliście komplet punktów
w rozgrywkach. Czy pozycja lidera Was dopinguje czy obciąża ?

T.G: Rola „czarnego konia” na pewno jest lżejsza – bycie faworytem
powoduje, że każdy zespół w lidze na mecz z nami podwójnie się
motywuje. Na każdym meczu my musimy więc być maksymalnie
skoncentrowani.

Jak zachęciłby Pan osoby niezdecydowane do podjęcia treningów siatkarskich ?

T.G: Siatkówka to już w Polsce sport narodowy. Jest jedną z nielicznych
dyscyplin, gdzie nasze reprezentacje i polskie kluby odnoszą regularne
sukcesy na arenie międzynarodowej. Warto być częścią tej społeczności
:-). Jest to sport wszechstronnie rozwijający i daje dużo radości.

Jak ze swojej perspektywy oceni Pan poziom siatkówki i sędziowania
w Wielkopolsce i samym Poznaniu ?

T.G: Szkoda, że tak duże miasto jak Poznań nie ma swojego reprezentanta
w PlusLidze ani nawet I lidze. Wielkopolska jednak, na tych niższych
szczeblach rozgrywek, prezentuje się dobrze na tle reszty kraju.
Sędziowanie? Dużo się o tym mówi, siatkówka jest coraz szybsza, a
czasami pojedyncze akcje potrafią decydować o wygranej lub porażce.
Sam przez 3 lata byłem sędzią i wiem, że to „ciężki kawałek chleba”, a
popełnione błędy to nieumyślne działanie – jako zawodnik staram się
utrzymywać nerwy na wodzy.

Jaki jest Pan poza boiskiem w życiu prywatnym ?

T.G: Sport to szkoła charakteru, kształtuje nas na całe życie i wiele
postaw z boiska przenosi się do życia codziennego – staram się
konsekwentnie dążyć do postawionych celów. Uważam też, że jestem
ugodowym człowiekiem i pozytywnie nastawionym do życia. O resztę
najlepiej zapytać ludzi wokół mnie :-).

Czego należy życzyć Panu i zespołowi na najbliższe dni i tygodnie ?

T.G: Naturalnie samych wygranych, ale przede wszystkim, żeby kontuzje
nas omijały.

A więc tego życzę serdecznie dziękuję za rozmowę.