Końcówka pierwszej rundy w rozgrywkach drugiej ligi sprawiała, że sytuacja w tabeli stawała się coraz bardziej trudna.
Nadchodził mecz z Rumią, który mógł sprawić, że nasza drużyna spadnie na ostatnie miejsce w ligowej tabeli.
Spotkanie to śledziłem w towarzystwie trenera Przemysława Wodzienia przy wspólnym obiedzie.
Z perspektywy kibica nie było to wielkie spotkanie, ale z perspektywy osoby życzącej swojej ekipie najlepszego co możliwe towarzyszyły wówczas duże emocje.
Pamiętam, że siedzący ze mną wówczas trener udzielił wielu cennych spostrzeżeń na temat spotkania oraz śmiał się, że faktycznie widać było, że jestem w tym dniu oazą spokoju – tak naprawdę oboje wiedzieliśmy, że było inaczej.
Trener Zbigniew Woźniak, trener Przemysław Wodzień, trener Marcin Groć to były te osoby, które dzieliły się ze mną swoimi spostrzeżeniami na temat gry naszych siatkarek. Spostrzeżenia te miały charakter merytoryczny. Nikogo nie obrażano, lecz usiłowano podpowiedzieć coś co mogłoby siatkarkom po prostu pomóc.
Najgorsze emocje? Po meczu z Elblągiem zdecydowanie – zagraliśmy spotkanie na określonym poziomie, które musiało budzić w Nas spore emocje.
Czy w sezonie rozważaliśmy radykalne ruchy? Hm rozważaliśmy wiele opcji.
My musimy sobie powiedzieć, że w tamtym czasie najważniejszy był dla Nas spokój, którego tak bardzo nam brakowało, a ciśnienie w tabeli rosło z każdą kolejką.
Spójrzmy na prosty przykład – 10 i 11 Listopada mecze z Bydgoszczą i Rumią. Wiele osób sugerowało, żeby mecz z Pałacem dać drugiej ekipie koncentrując się na Rumii. Zagraliśmy w obu spotkaniach na maksa, ale wyobrażacie sobie co by było gdybyśmy w Rumii przegrali? jakie byłyby wówczas opinie na temat sensu walki z Pałacem?
Oglądając wszystkie spotkania domowe, ale za to tylko jedno wyjazdowe można jasno powiedzieć, że przed sezonowe zapowiedzi zawodniczek walki o czołowe miejsca w lidze – nie wszystkich całkowicie nie znalazły potwierdzenia w rzeczywistości.
Czy jednak w ogóle mogły?
Czas działał na korzyść tego teamu, a końcówka sezonu na pewno pokazała, że progres na plus w grze jest. Kiedy wprowadzono zmiany w sposobie prowadzenia treningów oraz nastąpiło przełamanie w grze drużyna zaczęła zdobywać tak bardzo cenne punkty.
Wiele godzin spędzonych na rozmowach z trenerami zaprzyjaźnionymi pomogło mi coraz lepiej zrozumieć sens minionego sezonu.
Zdecydowanie najważniejsze są trzy rzeczy: podejście, zaangażowanie i frekwencja.
Damian Gapik nie miał w minionym sezonie łatwo. Nowa drużyna, brak starych liderem, potrzeba czasu na wykreowanie nowych liderów oraz medal turnieju otwarcia, który u progu sezonu wysyłał fałszywe nadzieje, że będzie bardzo dobrze.
W minionym sezonie zawodniczki i trenerzy uczyli się tej drugiej ligi, a my wraz z Nimi.
To był najtrudniejszy sezon w historii z, którego należy wyciągnąć daleko idące wnioski, bo w tym sezonie były rzeczy, które w nowym należy zrobić zupełnie inaczej.
Dziewczyny i trenerzy dali z siebie z pewnością wszystko i w końcówce sezonu ta drużyna zaczęła naprawdę grać na plus.
Wierni kibice Marek Górski, rodzice siatkarek, dzieci z grupy mini siatkówki to wszystko stanowiło pozytywną otoczkę spotkań w Poznaniu.
To był sezon w,którym ja po wielu latach stanąłem stopniowo z boku drużyny, ale takie były założenia i te założenia będą dalej kontynuowane. Nie wynika to ze złej woli wobec siatkarek, lecz innych celów życiowych. Kto nie spędził 10 lat na pierwszej linii ten nigdy tego nie zrozumie.
To był bez wątpienia szalony, bardzo nerwowy sezon, który skończył się jednym wnioskiem: co dalej?
Na to pytanie odpowiedzi będziemy szukać już wkrótce, a ja serdecznie dziękuję zawodniczkom i trenerom oraz sponsorom za emocje minionego bardzo trudnego sezonu.
Michał Sułkowski