SKF Politechnika Poznańska – KS Spójnia 3:1 (25:19, 14:25, 25:17, 25:18)
Skład SKF: Pierzchała(c), Pachurka, Radzewicz, Bińczycka, Grzeca, Kohut, Przybylska(l) oraz: Turek, Kwiatek(l), Bogacz, Halczak.
Trener: Marcin Groć.
Mecz w Poznaniu zaczynał szóstą kolejkę gier w naszej grupie drugiej ligi.
Goście na spotkaniu zaczęli od mocnego uderzenia i prowadzili 9:3. To prowadzenie w połowie seta zniwelowane zostało przez miejscowe, które wyrównały, a później objęły prowadzenie, aby finiszować w secie otwarcia z wygraną 25:19.
Drugi set zaczął się dla miejscowych źle i gospodynie przegrywały 0:4, a w dalszym fragmencie seta 3:9. Pogoń w połowie seta została słusznie przez sztab gospodyń uznana za niewykonalną i na boisku pojawiły się zmienniczki, które momentami nawiązywały bardzo wyrównaną walkę z gośćmi, ale początkowa przewaga zrobiła swoje i przyjezdne finiszowały z wynikiem 25:14 wyrównując na 1:1. Ten set pokazał trenerski nos opiekuna gospodyń, który słusznie zdjął swoje najważniejsze działa, aby pozwolić wyszumieć się podstawowej szóstce przyjezdnych. Jak pokazały późniejsze wydarzenia był to taki swoisty szach mat Marcina Grocia, który w kolejnych spotkaniach pokazuje, że dorasta sportowo wraz ze swoimi siatkarkami z meczu na mecz.
Kiedy wszyscy spodziewali się wyrównanego seta to Armia Poznań, czyli siatkarki SKF Politechniki Poznańskiej prowadzone przez Marcina Grocia, a na boisku przez swoje liderki Sandrę Pierzchałę i Paulinę Pachurkę, której wyraźnie pomogła przerwa w drugim secie ruszyły do ataku.
Gospodynie zaczęły od wyniku 11:1! Dalej rywalki próbowały gonić, ale mądra gra gospodyń pozwoliła na bezpieczne zwycięstwo w trzecim secie.
Ten przegrany przez gości set sprawił, że ich gra stała się nie pewna, a miejscowe były niczym zwierz chcący dobić ranną zwierzynę.
Czwarta partia to początek dla miejscowych, które narzuciły swój styl gry. W środku seta było kilka akcji dających powody do zwątpienia, ale ostatecznie miejscowe finiszują z całkowicie zasłużoną wygraną w secie i w meczu 3:1.
Kapitalne spotkanie rozegraliśmy jako kolektyw. Joanna Przybylska, Paulina Pachurka to nie były zawodniczki, które czuły się przed tym meczem idealnie, a zostawiły kawał serducha na boisku dla zespołu. Swoje dołożyły środkowe, które braki nadganiały ambicją, a prym wśród nich wiodła Karolina Kohut. Łucji Bińczyckiej pomiar kroków zapewne pokazałby kolejny rekord, a jednak znów dała z siebie 200 procent dla ekipy. Coraz lepiej czuje się atakująca Radzewicz co dziś widzieliśmy na boisku. Swoje jak zawsze na plus dołożyła kapitan Pierzchała, a wartościowe zmiany dały dziś rezerwowe Turek, Bogacz, Kwiatek, Halczak. Cały zespół wraz z trenerem zasłużył na pochwały i gratulacje za zwycięstwo. Kapitalnie wsparli Nas kibice, którym dziękujemy – podsumował Michał Sułkowski z Zarządu SKF Politechniki Poznańskiej.