Spotkanie z Tuliszkowem rozpoczynające finały rozgrywek trzeciej ligi siatkarek w kameralnej hali Politechniki gromadzi komplet publiczności.

Pierwszy set to dobra gra i prowadzimy 1:0, ale potem dwa sety dla rywalek, które grają bardzo dobrze i przegrywamy 1:2.

W dramatycznej końcówce odwracamy losy spotkania i wyrównujemy na 2:2, aby wygrać 3:2.

W hali Politechniki jest grupo po godzinie 21 kiedy spotkanie dobiega końca, a za oknami panuje już głęboka noc.

Spotkanie przynosi sporo dramaturgii, ale i pozytywów jednak zmrok, który towarzyszy nam w drodze do domu ma dwa oblicza, bo z jednej strony wygrywamy po dramatycznym boju, ale z drugiej widzimy, że rewanż za kilkanaście godzin wcale nie będzie formalnością.

Noc mija bardzo szybko i już po czwartej rano w Poznaniu pojawia się słońce, które zwiastuje nadchodzący dzień.

Po godzinie czternastej trzydzieści jesteśmy już w hali zawodów i rozpoczynamy przygotowania do spotkania po, którym wszystko już będzie jasne.

Kilkanaście godzin wcześniej przy towarzyszącym nam zmroku wygrywamy po dramatycznym boju czy słońce, które tym razem jest poza oknami Politechniki wskazuje drogę do zwycięstwa?

Spotkanie rozpoczyna się zgodnie z planem.

Dwa pierwsze sety to czas w, którym kompletnie nie istniejemy na boisku i jest odpowiednio 0:1 i 0:2. Set dzieli Nas od całkowitej porażki.

W hali zawodów pojawia się również Prezes WZPS Poznań – Damian Gapiński czy wobec wyniku, który zastaje na boisku, a jest wówczas 0:2 nagrodzi nasze siatkarki złotem?