Miniony siatkarski weekend był dla klubu SKF KS Poznań specyficzny, bowiem pauzowały wszystkie zespoły poza trzecioligowym.

Z dużymi nadziejami na punkty ligowe po godzinie trzynastej auta z zawodniczkami naszej ekipy wyjechały do Wrześni.

Tam pojawiliśmy się o godzinie czternastej.

Stosowna odprawa przed meczem i wyciągnięcie wniosków z transportu do Kościana, gdzie dotarliśmy późno była pierwszym naszym celem, który dzięki zaangażowaniu wszystkich udało nam się w pełni zrealizować.

Z Poznania wraz z zespołem i trenerem dojechali również Michał Sułkowski oraz Mariusz Biskupski, którzy oglądali spotkanie siatkarek z perspektywy balkonu w hali i była to znakomita perspektywa do wyrażania po meczowej opinii.

Spotkanie we Wrześni nie było potyczką najwyższych siatkarskich lotów.

Zaczęliśmy dobrze, ale kiedy wynik zaczął oscylować wokół remisu to zaczęły się nerwy. Trochę chyba wywołane chęcią wygranej, a i może trochę nie pewnością po ostatnich porażkach na przewagi.

Ostatecznie w secie otwarcia przegrywamy i zaczynają się schody.

Drugi set znów nas całkowicie zaskakuje. Przed początkiem na naszej ławce trwają rozmowy co należy poprawić, a po drugiej stronie widać wiarę, że Września może iść za ciosem.

Na balkonie wymieniając opinie jesteśmy jednak przekonani, że to my błędami i nerwami oddaliśmy seta, niż rywalki go wywalczyły.

Drugi set potwierdza naszą opinię.

Sygnał do ataku daje kapitan zespołu, która serią udanych zagrań podrywa swój zespół do walki. Reszta drużyny również prezentuje ogromne boiskowe zaangażowanie i ambicję.

To wszystko sprawia, że w drugim secie wygrywamy 25:13 deklasując miejscowy zespół.

W kolejnej partii wygrywamy 25:21. Wynik, niby bliski, ale wcale nie tak. Cały set kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku i nie było zagrożenia, że przegramy.

Przed początkiem czwartej partii zastanawiamy się czy to już będzie koniec. Wydaje nam się długo, że tak, ale nagle demony powracają.

Seria dobrych zagrywek ze strony Wrześni sieje spustoszenie po naszej stronie siatki i tracimy punkty. Z prowadzenia nie zostaje nic, a dodatkowo trzeba gonić. Ta pogoń na dużych nerwach nie udaje nam się i przegrywamy jest 2:2.

I znów, krótka dyskusja i znów spoglądamy na boisko. W naszych sercach jakby lekkie obawy czyżby kolejny horror ?

Zaczynamy dobrze prowadzimy przy zmianie stron wyraźnie i znów stop. Jakby ktoś na chwilę zaczarował nasze zawodniczki i Września dochodzi do remisu.

Czas …

który trener Gapik bierze, aby wspólnie z zespołem przerwać serię rywalek.

Udaje się …

Znów wychodzimy na prowadzenie 11-9 i zmiana na zagrywkę pojawia się Olga Koenig, która mimo młodego wieku musi wytrzymać w tym momencie dużą presję.

I wytrzymuje !

Udana zagrywka i prowadzimy 12-9 !

Wydaje się, że jest już po wszystkim kiedy prowadzimy 14-12 …

Nic z tego …

14-13 i 14-14 …

Na balkonie kolejne sekundy upływają niczym wieczność … spoglądamy za okna hali tam jest ciemność co wyłoni się z tej ciemności ? spoglądamy w kierunku nieba wzywając los i Boga, aby pomogli nam odzyskać to co straciliśmy tydzień temu, a dziewczynom dodać pewności siebie.

Z egipskich ciemności, które panują już o tej godzinie wokół hali we Wrześni wyłania się nadzieja i zdobywamy piętnasty punkt.

Czekamy w napięciu na kolejną akcję. Tym razem już na stojąco, a nie siedząco. Kolejna wiara, kolejna nadzieja, którą staramy się przekazać na boisko, aby pomóc wszystkim po naszej stronie siatki.

I zaczyna się akcja … piłka niczym bila bilardowa wędruje pomiędzy zawodniczkami. Września ma piłkę, ale my bronimy… idzie kontra i w końcu dociągamy piłkę na lewą stronę tam jest Marta Tujek, która obija blok … piłka z bloku wychodzi w aut i śledzimy jest lot ku ziemi.

Jeszcze rozpaczliwa próba gospodyń, aby ją uratować, lecz ta niczym meteor wpada w boisko po stronie miejscowych siejąc z jednej strony płacz i smutek, a z drugiej radość i tak ogromnie potrzebne przełamanie.

Wygrywamy ! To już koniec zdobywamy bezcenne dwa punkty w drodze do celu jakim jest spokojna gra w Serii A trzeciej ligi, a przy „okazji” dziewczyny wspólnie robią miły urodzinowy prezent Angelice Halczak, która dzień po meczu we Wrześni obchodzi swoje kolejne urodziny.

Spotkanie we Wrześni to nie był ewidentnie nasz najlepszy dzień, ale był to czas w, którym dziewczyny pokazały nam coś kolejnego.

Walkę z przeciwnościami losu, powrót do gry po nieudanych zagraniach, umiejętność podniesienia się po przegranym secie, wygraną i przełamanie oraz ogromne boiskowe serce i wiarę.

Wiarę, którą z perspektywy balkonu we Wrześni było widać po naszej stronie przez całych pięć setów. Kiedy wygraliśmy było również widać jak bardzo było nam to zwycięstwo potrzebne.

Nikt nam tej wygranej nie dał, lecz sami na nią ciężko zapracowaliśmy.

Sukces cieszy, elementy gry do poprawy są na pewno, ale wszyscy po naszej stronie mamy tego świadomość.

Sport bywa okrutny i przewrotny. Tydzień temu po fantastycznym spotkaniu przegraliśmy z ZSMS Poznań 2:3, a w minioną sobotę nie zobaczyliśmy tak dobrego spotkania, ale zobaczyliśmy to co najważniejsze, czyli wygraną i przełamanie !

Wiadomo było przed wyjazdem do Wrześni, że nie będzie się liczył styl, lecz punkty.

Zawodniczki na pewno chciały i dały z siebie wszystko, aby osiągnąć wygraną prezentując przy tym odporność psychiczną na przeciwności losu.

Dwie młode siatkarki, które brały udział w spotkaniu zobaczyły również, że mają się od kogo uczyć, bo starsze koleżanki robiły wszystko, aby im pomóc. Dla młodych siatkarek występ w jednym spotkaniu z siatkarkami, które regularnie dopingują w hali Politechniki był na pewno ogromnym przeżyciem , które w ich przypadku ma zaprocentować w przyszłości.

Malkontenci powiedzą, że to wygrana zaledwie za dwa punkty, a to nie jest do końca prawda. To bezcenna wygrana wyjazdowa, cenne dwa punkty, przełamanie passy końcówek setów oraz, a przede wszystkim sukces wywalczony ciężką pracą i masą wyrzeczeń, które młode dziewczyny muszą każdego dnia wkładać w to, aby godzić siatkówkę ze swoim codziennym życiem.

Głowa do góry wygraliśmy mecz wyjazdowy i cieszmy się !

Mamy teraz miesiąc spokoju przed kolejnym spotkaniem ligowym, gdzie zagramy z Piłą i nie mamy kompletnie nic do stracenia, więc należy zagrać bardzo odważnie.

Czas do meczu na pewno wykorzystamy na wnioski, sparingi (?) i treningi.

Serdecznie gratulujemy całej ekipie oraz trenerowi wygranej !

Kolejny weekend siatkarski to przerwa w lidze, ale i zawody w Złotowie i Środzie Wielkopolskiej dokąd pojadą nasze młodziczki i mini siatkarki.

Za które już dzisiaj trzymamy kciuki !