Zawodniczka SKF KS Poznań Justyna Roszak w rozmowie na wiele ciekawych tematów.

Moja przygoda ze sportem zaczęła się od najmłodszych lat. Już jako małe dziecko tańczyłam i chodziłam na szkolne SKSy. W wieku lat 12 postanowiłam zacząć grać w siatkówkę,gdyż zainteresowałam się tym sportem bliżej, i wstąpiłam do jednego z poznańskich klubów, lecz po pół roku zrezygnowałam ,jako iż nie podobało mi się. Zarówno nie podobał mi się sposób prowadzenia zajęć ,jak i podejście do uczestników zajęć. Następne znów zaczęłam tańczyć hip-hop,ale po roku stwierdziłam,że jednak siatkówka jest tym sportem, w którym chciałabym być lepsza ,i jest to ten sport ,który mnie interesuje, także zaczęłam szukać w Internecie jakichś klubów i natknęłam się na SKF i postanowiłam pójść na nabór. Siatkówka jest dla mnie najlepszym sportem ,jaki mogłabym uprawiać i jaki najbardziej lubię oglądać. Jak oceniam swój postęp od pierwszych dni w klubie? Zdecydowanie na plus. Czuje się pewniej na boisku ,niż na początku, to na pewno. Cały czas się uczę i wierzę ,że jestem w stanie dużo osiągnąć poprzez treningi i mecze. Atmosfera w grupie ,hmm ciężko to określić ,gdyż niedawno zaczęłam wraz z resztą kadetek grać z nową grupą i ciężko jeszcze powiedzieć o jakichś bliższych relacjach ,ale jeśli chodzi o treningi ,to na pewno nie ma na co narzekać. Ze starszymi dziewczynami ,z tymi którymi zaczynałam grać ,teraz już juniorkami ,bywało różnie,co nie znaczy ,że źle. Wiadomo każda z nas ma swoje humory ,każda inaczej odreagowuje stracony punkt na boisku i zdarzało się ,że atmosfera się zagęszczała ,ale mimo wszystko jakoś dawałyśmy z tym radę, bo w końcu jesteśmy ZESPOŁEM. Na treningach nigdy dziewczyny nie były  wrogo nastawione do nowych osób,w tym też do mnie,ani nic z tych rzeczy. Chętnie pomagały i podpowiadały, przez co łatwiej było się odnaleźć wśród drużyny. Nie byłam przekonana na początku ,co do tego ,że trener jest taki młody ,ale szczerze mówiąc zaskoczyłam się na plus. Myślę,że przez stosunkowo młody wiek działaczy i trenera ,można więcej załatwić, gdyż jeszcze są większe chęci i zapał do działania. Moje oczekiwania co do pracy na treningach, były sprecyzowane już na początku tej przygody, wiedziałam ,że chcę być bardzo dobrą zawodniczką ,aby być wzmocnieniem dla zespołu i aby mieć satysfakcje z tego,że udało mnie się zrealizować ten cel,którym jest dobra gra, także wszystko przede mną, ciężką pracą i chęciami można wszystko 🙂 Na treningach mamy wszystko co potrzeba,  no może czasem zabraknie wody ,ale gdy jestem poinformowana wcześniej ,żeby wziąć swoją, nie ma to dla mnie najmniejszego znaczenia wtedy 😉  Od pewnego czasu ,trener ustawił mnie na pozycji środkowej bloku i tę też pozycję udoskonalam na każdym z treningów 😉 Pierwszy mecz był dla mnie najbardziej stresujący, bałam się ,że będę tylko przeszkadzać na boisku i tego ,że dziewczyny będą złe, jak tylko mi coś nie wyjdzie. Jednak z perspektywy czasu ,wiem,że nie było czego się obawiać, bo dziewczyny z chęcią dawały mi rady na boisku i nie złościły się ,gdy coś mi nie wyszło. Następne mecze również były dla mnie stresujące, ale co kolejny mecz, to na pewno mniej tych nerwów miałam.. 😉 Sukcesy jak każdy zawodnik  przyjmuję z wielką radością i uśmiechem na twarzy ,a porażki ,hmm chyba dla każdego z nas są czymś trudniejszym do przyjęcia, ale jak dla mnie są motywujące do dalszego działania, pomimo chwilowego stanu podłamania i poddenerwowania. Myślę,że poza boiskiem jestem tą samą uśmiechniętą osobą, co na boisku. Lubię wychodzić ze znajomymi i to im poświęcam większość swojego wolnego czasu. Kiedy tylko jest ciepło lubię aktywnie spędzać czas na dworze, aniżeli siedzieć w domu ,jest to dla mnie tylko i wyłącznie strata czasu. Uważam ,że podjęcie się treningów w klubie dla niezdecydowanych zawodników wyjdzie tylko na plus, co szkodzi sprawdzić i się przekonać. Jeśli o mnie chodzi ,to nie żałuję decyzji podjęcia treningów w SKFie , klub stawia na rozwój i grę zawodnika , a nie na jego pieniądze ,czy inne tego typu sprawy.Mam nadzieję,że w nowym sezonie tylko i wyłącznie poprawię swoją technikę oraz umocnimy się z dziewczynami jako drużyna, bo nawet jeśli z osobna każda z nas jest nie wiadomo jak dobrą zawodniczką, to bez pracy zespołowej nic nie osiągniemy. Jak do tej pory byłam na jednym obozie letnim z klubem ,gdyż nie gram aż tak długo i wyjazd ten uważam za naprawdę dobrze zorganizowany, każdy tam ma jakieś swoje żale i pretensje co do tego ,czy tamtego apropo wyjazdu ,ale to nie są tak poważne rzeczy,żeby przyćmiły ogół wyjazdu ,który był udany pod względem gry ,polepszania kondycji ,jak i zgrania zespołu. Myślę,że obóz w Gdynii da dziewczynom dużo i osobiście żałuję ,że nie jadę, ale wierzę,że wrócą z takimi uśmiechami apropo doznań i miłych wspomnień ,ale też zakwasami po ciężkiej pracy, że podsumują to jednym zdaniem – BYŁO WARTO 😉 „

Wysłuchał Michał Sułkowski.