UKS ZSMS Poznań – SKF Politechnika Poznańska 3:2(18:25, 25:14, 25:18, 17:25, 16:14)

Skład SKF: Pierzchała(c), Pachurka, Bińczycka, Halczak, Radzewicz, Kohut, Przybylska(l) oraz: Koziorowska(l), Bogacz, Turek, Grzeca.

Trener: Marcin Groć.

Mecz w Poznaniu był spotkaniem kończącym pierwszą rundę gier w fazie zasadniczej drugiej ligi.

W kameralnej hali na os. Tysiąclecia pojawiło się duża ilość kibiców z, których większość zdecydowaną stanowili kibice zespołu przyjezdnych co na pewno dodawało ekipie SKF skrzydeł.

Spotkanie rozpoczęło się od wzajemnej wymiany uprzejmości, bo za taką należy uznać grę punkt  po własnych błędach obu ekip.

Od stanu 3:3 w pierwszej partii gospodynie przegrały pięć akcji z rzędu i podopieczne Marcina Grocia wyszły na prowadzenie 8:3.

Ta przewaga mocno zdeprymowała UKS, który z każdą minutą pogłębiał kryzys we własnej grze. Ostatecznie porażka 18:25 oddaje przebieg seta w, którym gospodynie dzięki własnym błędom i dobrej grze gości były jedynie tłem w spotkaniu i poniosły zasłużoną porażkę.

Prowadzenie 1:0 dla rywalek sprawiło, że przed drugim setem w jednym zespole na ławce panowała atmosfera mobilizacji i uwag taktycznych do gry, a po drugiej na twarzy pojawił się pierwszy uśmiech.

Początek seta pokazał, że taktyka obrana przez gospodynie na tą partię była całkowicie słuszna. Wynik 25:14 oddaje przebieg seta w, którym podopiecznym Marka Tuszyńskiego wyszło niemalże wszystko, a nasza ekipa pogodzona z losem od połowy seta wymieniła się z podstawowych siatkarek na rezerwowe, które nie odmieniły losów seta.

Po dwóch setach notowaliśmy zatem remis 1:1.

Kolejna odsłona to potwierdzenie starego hasła, że wygrany set dodaje skrzydeł. Miejscowe zaczęły dobrze, a w zespole Politechniki po zmianie składu na wyjściowy gra się nie kleiła. Seria złych odbiorów, nie tych wyborów w ataku oraz słabszej gry całego zespołu sprawia, że przegrywamy 25:18 i w całym spotkaniu gospodynie obejmują prowadzenie 2:1.

Tak wygrany set uśpił przyjezdne, które na czwartą odsłonę wyszły jakby uśpione, a nasza drużyna wiedząc, że musi wygrać postawiła wszystko na jedna kartę.

Wreszcie seria dobrych obron, ataków i skuteczności sprawia, że wychodzimy na prowadzenie 19:9 i w tym momencie seta trener Marcin Groć może sobie pozwolić na zmiany w podstawowym ustawieniu. Rezerwowe wsparte powrotem pierwszego zespołu po przerwie na odpoczynek finiszują z pewną wygraną 25:17 i wyrównują stan spotkania na 2:2.

Decydująca partia zaczyna się dla Nas jak marzenie. Prowadzimy 5:1 i na zmianie stron 8:6. Kolejne akcje wyprowadzają Nas na wynik 10:7 i 11:9.

Kiedy wydaje się, że kontrolujemy przebieg gry następuje niewiarygodny zwrot akcji.

Gospodynie dochodzą na po 13. Kolejna piłka, którą tak mocno oprotestowywali gospodarze jest słusznym punktem dla naszej ekipy, bowiem po ataku Pachurki jest blok miejscowych przed autem. Prowadząc 14:13 w kolejnej akcji wpadamy w siatkę. Dalsze dwie piłki to nie najlepszy odbiór zagrywki i sytuacyjne ataki naszej kapitan, która nie zmienia kierunku ataku po pierwszej nieudanej próbie, a której nie asekuruje dwa razy żadna z koleżanek i tak oto po prawie dwóch godzinach walki z obu stron spotkanie zostaje zakończone wynikiem 14:16 i w całym spotkaniu 2:3 dla rywalek.

Kolejne spotkanie naszej ekipy za sześć dni w Rumii.

Dziękujemy kibicom, którzy bardzo licznie i głośno wsparli Nas dopingiem w tym spotkaniu.

Dziś zdobywamy kolejny punkt, który przybliża Nas do pierwszego celu w tym sezonie jaki jest awans do fazy play-off.

W grze zespołu dziś na pewno było sporo serca, ale tym razem się nie udało. Od jutra czas na treningi i w sobotę mecz w Rumii przed Nami.