Przed początkiem nowego sezonu przybył do Nas trener Zbigniew Woźniak, który miał nam bardzo pomóc w sprawach organizacji treningów.
Wiedziałem wówczas, że zaczyna się nowy etap, choć do czego zmierzamy wiedziało tak naprawdę niewielu.
Wiadomo, że z przyjściem tego trenera wiązane były ogromne nadzieje, ale nie można zapominać o człowieku, który rok wcześniej uratował Serię A dla nas, a był to trener Damian Gapik człowiek, który w sześcioletniej historii klubu zrobił dla niego naprawdę dużo.
Tak zaczyna się ta ciekawa historia, która poprowadzi nas przez sezon 2013/2014.
Początek, czyli nowe nadzieje i nowa wiara oraz jeszcze większa presja, bo zawodniczki chciały współpracować właśnie z tym trenerem, którego przedstawiono na zajęciach sierpniowych – w momencie kiedy okazało się, że zespołu nie może prowadzić trener Damian Gapik, który niczym czeski trener Adama Małysza wytyczał ślad i drogę pod nadchodzący wynik.
Po sesji w Poznaniu wyjeżdżamy do Debrzna na zgrupowanie, które u siatkarek trzecioligowych wywołuje różne odczucia, ale wszystkie pracują z dużym zaangażowaniem. Z jednej strony śmieszne, a z drugiej nie potyczki zespołu mieszanego z nauczycielami oraz przegrane sparingi ze Spartą Złotów pokazują, że możemy dużo, ale trzeba być szalenie cierpliwym.
Przyjeżdżamy z Debrzna i przed nami turniej otwarcia. Turniej, który nie przynosi nam medalu, a zostaje mimo wszystko rozczarowanie.
Podglądamy na pracę sekcji młodzieżowych – Karolina Kohut i inne koleżanki pracują na swoje wyniki w coraz bliżej nadchodzącym sezonie.
Trener Woźniak apeluje o spokój i z tym spokojem, ale z jeszcze większymi nadziejami ruszamy do Złotowa na pierwsze i jak się potem okaże nasze najsłabsze spotkanie w minionym sezonie trzecioligowym.
Tydzień upływa pod znakiem spokoju, ale i przekonania, że w kolejną sobotę musimy wygrać i wygrywamy! w Pudliszkach po spotkaniu, które w przekroju sezonu wcale nie okaże się łatwym, a rywalki pewnie utrzymają się w lidze – Gratulacje!
Kolejny tydzień i spotkanie z Wrześnią, którego boimy się poprzez popioły przeszłości, czyli to, że kiedyś to właśnie spotkanie z Wrześnią zdegradowało nas do ligi niżej. Spotkanie nie jest idealne, ale wygrywamy bez straty seta.
W kolejnej kolejce w Koninie potwierdzamy, że dzieje się coś naprawdę pozytywnego, bo choć ja się denerwuję to zespół nie ma problemów z pokonaniem Konina i do Poznania wracamy po chińskim kurczaku czekając na spotkanie z Piłą, które na naszą prośbę zostaje przełożone.
Przełożone spotkanie odbywa się w czwartek i kiedy wszyscy przed pierwszym setem wiemy, że może być różnie, a przegranie pierwszej partii potwierdza te obawy ruszamy nie mając nic do stracenia…
Kolejna partia i 1:1, potem 2:1, i pomimo wiary w wygraną przekonanie o zagrożeniu piątym setem, który niestety ma miejsce. Prowadzimy 14:9 i 14:15 piłka w górze i prośba do Boga, aby oddał nam to co zabrał nam już „tyle” razy i PAN oddaje. Po 15, a za chwilę wychodzimy na prowadzenie, aby przy ogromnym opóźnieniu i uciesze kibiców zwyciężyć. To był bez wątpienia wielki wieczór w hali Politechniki po, którym sen przyszedł, chyba około szóstej rano. Pamiętam, że siedząc na komputerze i pisząc relację z tego spotkania długo widziałem w oczach jego przebieg, ale tak było również przed tym meczem.
Noc w, której mamy bohaterki sprawia, że nadchodzi sobota. Z nadziejami i wielkimi obawami udajemy się do Kościana. To nie UKŻPS jest tak dobry, ale my tak słabi, aby dostać wielką lekcję pokory i przegrać szybko 0:3. To wówczas bardzo mocno bolało, a fatalny obiad zaserwowany w jednej z miejscowych restauracji utwierdzał w przekonaniu, że ten dzień musi się zakończyć.
Noc ma to do siebie, że mija niestety bardzo szybko, a po nocy do pracy. I człowiek, choć będąc z dala ma moralnego kaca taki mecz jak w Kościanie bolą, ale się zdarzają minutowe rozmowy z trenerem z, którym w skali sezonu rozmawiam bardzo często sprawiają, że wiara powraca.
Winę za porażkę w Kościanie biorę na siebie, bo to ja zatwierdziłem zmianę terminu tego spotkania.
Ostatnia kolejka pierwszej rundy i spotkanie z ZSMSEM spotkanie słabe w naszym wykonaniu, ale spotkanie zwycięskie bez straty seta i za to wielkie słowa uznania dla zespołu.
Zbliżamy się do spotkania za sześć punktów. Czekając na pierwszy medal w lidze za tydzień podejmiemy Złotów. Sytuacja wyjściowa jest dobra, ale przyjeżdża rywal, z którym przecież już przegraliśmy. Ogromne nadzieje jeszcze większe spotkanie i wiara przed nim.
Dwa pierwsze sety to istne czary w hali Politechniki, która ze zdumieniem obserwuje nasze szybkie wygrane. 2:1 i wiara, ze wygramy, choć poziom naszej gry spada. Po wielkich emocjach wygrywamy i jest już bardzo blisko.
Noce przed kolejnym spotkaniem upływają na rozmowach z trenerem Woźniakiem, który pewnie ma ich czasem „dosyć”, ale analizuje, słucha doradza i prowadzi we właściwym kierunku.
Spotkanie z Pudliszkami, czyli mecz, który się odbył, a grając z dużą ilością zmian wygrywamy 3:0. Lubię jednak Pudliszki i zawsze chętnie spotkam ten zespół, bo to kapitalne, kulturalne i wychowane pozytywnie dziewczyny.
Na sekundę wrócę do spotkania ze Złotowem, żal mi jednego występu Izy Ankudowicz w tym spotkaniu. Trener Jerzy Piątek przekazał nam ją do Poznania i dziękujemy mu za to, bo dostaliśmy siatkarkę oddaną i świadomą swoich celów, która bardzo pozytywnie weszła do naszej rodziny. Wiem, że czekała na smsa z wynikiem tego spotkania i dostała go od nas.
Jedziemy do Wrześni dwa sety różne, ale wygrywamy, aby wspólnie z „Biskupem” zastanawiać się na balkonie we Wrześni co się dzieje. Rywalki podejmują piękną walkę i mamy spore obawy, ale właśnie w takich chwilach potwierdza się kolejny raz nasz ruch z przed sezonu – Zbigniew Woźniak, czyli człowiek, który potrafi okiełznać emocje i przywrócić równowagę przy właściwej analizie. Wygrywamy 3:1, a podróż do Poznania to rodzaj wielkiej ulgi, bo było naprawdę ciężko.
Nie ma się co oszukiwać, że przed świętami roku 2013 byliśmy naprawdę blisko. 4 stycznia to fatalna data na spotkania, ale nie ma testów, lecz walec jakim była nasza ekipa rozjeżdża rywalki i czekamy na to czy to już???
Jednak nie. Na medal musimy poczekać…
Jedziemy do Piły na spotkanie w, którym Piła była stabilniejsza i przegrywamy pomimo walki, ale wracając z Piły dowiemy się jednego: MAMY TO NIKT NAM TEGO JUŻ NIE ZABIERZE! OBAWIALIŚMY SIĘ PRZED SPOTKANIEM TRZECIOLIGOWYM Z KOŚCIANEM, ŻE BĘDZIE MIAŁO OGROMNE ZNACZENIE, A TYM CZASEM NIE MA JUŻ ŻADNEGO – MAMY MEDAL!!! NA, KTÓRY CZEKALIŚMY TAK DŁUGO!!!!!!
Spotkanie z Kościanem, czyli mecz dla Nas o nic, a dla rywalek o wygranie, chyba ligi. W Poznaniu rozgrywamy najlepsze spotkanie w sezonie ligowym deklasując rywalki pewną wygraną 3:0, a zespół idący na wygraną dostaje zimny prysznic z naszej naprawdę fantastycznie ustawionej maszyny. Z jednej strony to pokaz wielkiej klasy zawodniczek, które potrafiły się zrewanżować za zły mecz w Kościanie, z drugiej pokaz kunsztu „Zibiego”, który chciał coś udowodnić tym spotkaniem, a z trzeciej strony pokonanie człowieka, który jest naszym przyjacielem, i którego bardzo szanujemy – Adam Cichocki, ale taki jest sport, a graliśmy dla siebie.
Długa przerwa i spotkanie z ZSMSEM na, które docieram w ostatniej chwili. Nerwy zupełnie nie słuszne, bo rywalki poza momentami zmian u nas odstają bardzo mocno. Pewna i zdecydowana wygrana w myśl hasła, które zdarza się bardzo rzadko: łatwo, szybko i przyjemnie.
Nadchodzi 1 marca obiecane, acz coraz trudniejsze w organizacji zakończenie sezonu. Zjawiają się prawie wszystkie klubowe Gwiazdy sezonu! – i chwała Wam za to:-)
Spotkanie jest rodzajem podziękowania za sezon. Gościmy na nim zawodniczki i przyjaciół klubu.
Siedząc z przodu stołu wraz z trenerem Woźniakiem możemy spoglądać na twarze przed nami wymieniając opinię wraz z Prezesami Bielerzewskim i Gapikiem.
Widzimy nasz duet libero: Kwiatek – Przybylska, czyli dwójkę, która królowała w obronie SKF KS Poznań w sezonie ligowym. Dalej kolejne siatkarki – Zosię Barwicką(ikonę zespołu), Sandrę Pierzchałę(kapitana), Martę Tujek, Izabelę Ankudowicz, Natalie Geremek, Annę Baranowską, Klaudię Nowak, Karolinę Kohut, Julię Arendz, która otrzyma od Nas piłkarski tort! oraz kilka kolejnych osobowości tworzących każdego dnia świat zespołu trzecioligowego.
Późnym wieczorem rozjeżdżamy się do domów i kiedy przekraczam brzeg rzeki Cybina w stronę domu widzę kolejny raz chwile sezonu ligowego do spotkania z Kościanem po, którym dostaliśmy dzięki Wam drogie zawodniczki medale sezonu ligowego. Podróż ciemną ulicą staje się wyjątkowo jasna, bo chwile ze zwycięstw przeradzają się w myśl, że przed nami kolejne cele.
To jest wieczór, który ma swoją magię – 25 stycznia po pokonaniu wielu przeszkód i przeciwności losu wchodzimy na ligowe podium.
Wszystko zaczęło się od pięknego wieczoru 27 września 2008 roku kiedy ruszyliśmy w wielką ligową podróż, aby spotkać się 25 stycznia 2014 roku na podium sezonu ligowego.
Wiele niezapomnianych chwil, wiele plusów i wiele błędów również moich za, które szczerze i serdecznie przepraszam.
Każdego dnia pracujemy w każdej grupie klubu z myślą o Was i dla Was.
Pracując dla Was mam zaszczyt podróżować w sezonie ligowym z Wami, wspaniałymi przyjaciółmi z Fox – Travela, Grzesiem Święchem, trenerami: Gapikiem i Woźniakiem i tak to wszystko się w roku 2008 zaczęło od spotkania dwóch „wariatów”: Gapika i Sułkowskiego, którzy nie są, nie byli i nie będą idealni, ale działają z myślą o Was i dla Was. I tu słowa uznania, bo choć możemy się różnić w ocenie, a czasem się różnimy to mój Przyjaciel Damian Gapik jest w dużej mierze reżyserem historii pod nazwą SKF KS Poznań i mnie nigdy nie byłoby bez niego! Dziękuję! Doceniam!! i również się odwdzięczam!!!
Za błędy przepraszamy…
Nas by nie było bez Was…
Za wszystkie cudowne chwile z sezonu ligowego 2013/2014 dziękujemy serdecznie!
Jako, że należy stawiać sobie poprzeczkę coraz wyżej…
W nowym sezonie…
Liczy się tylko…
Każdy kolejny treningowy uśmiech, każda godzina zajęć, każda udana meczowa piłka, która prowadzi nas do???
…
Sezon 2014/2015 już po wakacjach!!! Liczymy na wszystkie siatkarki!!!!!!
Chwil zwątpienia w przekroju sześciu lat sam miałem wiele, ale to Wy każdego dnia sprawiacie, że pomimo różnic zdań i różnych odczuć na dany temat wstaję ja i nie tylko ja, aby walczyć o wasze dobro! Tak jak Wy Jesteście naszym dobrem!!!:-)
Jesteście naszym życiem i żyjemy sportowo dla Was i dzięki Wam!!!